wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 7


Jechał powoli co chwilę zerkając na Angelikę która wyciągała wsuwki z włosów rozplatając koszyczek zrobiony przez jej mamę. Przez piętnaście minut jazdy Jamie zauważył jak Angelika robiła się spokojniejsza, ale po chwili podbródek ponownie zaczynał jej drżeć a w oczach gromadziły się łzy które usilnie próbowała powstrzymać. Gdy byli już w mieszkaniu Jamiego Angelika zaczęła mówić.
-Zabrał mnie do niej… i ja widziałam ją, ale ona cierpi… cierpi tam, a ja nie mogę jej pomóc… Wcale jej nie znam…- spazmatyczny płacz przeszkadzał w wypowiedzeniu czegoś konkretnego. Jamie nie wiedząc zupełnie o co chodzi obejmował tylko ramieniem Angelikę i próbował ją uspokoić.
Łzy ciągle spływały po twarzy rozmazując tusz. Angelika niezdarnie przejechała dłonią po policzkach sprawiając, że na delikatnej skórze pozostały czarne smugi.
Była tak roztrzęsiona że nie zauważyła gdy nogi zaczęła jej drżeć a mężczyzna dalej tulący ją w ramionach usiadł z nią na kanapie.
-Angie, nie płacz- poprosił odgarniając zwilżone przez łzy pojedyncze kosmyki włosów.- Przepraszam.
-Nie... ty nie przepraszaj- płacz wstrząsnął jej ciałem i co chwilę gwałtownie łapała powietrze.
Mężczyzna nie mógł patrzeć na ból młodej dziewczyny. Kiedy ta chciała się odsunąć,  gwałtownie złapał ją za nadgarstki i ponownie przyciągnął do siebie.
-Uspokój się. Będzie dobrze… wiesz o tym- powiedział powoli. Angelika pokiwała głową, jednak Jamie wiedział że nic nie zrozumiała z jego słów.- Popatrz na mnie- delikatnie ale stanowczo ujął jej twarz w swoje dłonie i podniósł tak, aby mógł uzyskać z nią kontakt wzrokowy. Dziewczyna owszem głowę podniosła, ale za nic w świecie nie chciała spojrzeć w oczy Jamiego.- Popatrz mi w oczy, Angelika- para niebieskich tęczówek, które w wyniku płaczu zdawały się mieć krystaliczny kolor zwróciły się w stronę twarzy mężczyzny.
Jamie obserwował jak jedna samotna łza gromadzi się w kąciku oka żeby zaraz szybko spłynąć po policzku. Nim zdążyła skapnąć na ziemię Austin starł ją kciukiem.
Otrząsnął się gdy poczuł jak mocno, szybko i głośno bije serce i jak pali go skóra. Koniuszkiem języka przejechał po spierzchniętych wargach po czym szybko zamrugał powiekami tak jakby przebudził się z transu. Im dłużej wpatrywał się w twarz Angeliki tym bardziej nasilało się bicie serca, jeszcze mocniej i boleśniej parzyła go skóra a w ustach tak jakby ciągle zasychało.
-Coś się stało?- głos docierał jakby z daleka. W uszach dudniło mu bijące serce.  Powoli pokręcił głową jakby nadal zastanawiał się nad swoją odpowiedzią. Próbował nacieszyć umysł widokiem. Prawie czarne długie włosy ułożony w nieładzie, piękne  oczy... gdy jego wzrok dotarł do pełnych malinowych ust miał wrażenie że zachłysnął się powietrzem. Była piękna.
Nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie Angeliki powoli zbliżył swoją twarz do jej,
a gdy poczuł jak dotyka swoimi wargami ust dziewczyny miał wrażenie że w jego sercu właśnie wybuchła bomba. Złożył krótki pocałunek na jej ustach, a gdy go zakończył nadal tkwił przy jej twarzy. Nim się zorientował ponownie zatonął w pocałunku z Angeliką.
W pocałunku głębszym, namiętniejszym i zdecydowanie śmielszym. W podświadomości zarejestrował moment kiedy Angelika położyła rękę na jego policzku i mocniej do niego przylgnęła. Nie dochodziło do jego niego że to co robi, jest niestosowne. Opanował się po niespełna kilku minutach, i zaraz znajdował się na drugim końcu kanapy odrzucając  wszystkie obrazy które przychodziły mu do głowy przypominając pocałunek.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał nie patrząc się na Angelikę. Splecione palce swoich dłoni zaciskał coraz mocniej próbując opanować emocje które w nim siedziały. Kiedy dziewczyna mu nie odpowiedziała zapytał ponownie- dlaczego go odwzajemniłaś?- tym razem nastolatka odpowiedziała mu.
-Ponieważ potrzebuję miłości. A ty ją masz i dzielisz się nią z każdym- teraz to on milczał. Nie wiedział co ma zrobić. Wysłać ją do domu czy pozwolić jej tu zostać? Rozmawiać z nią dalej czy całkowicie zignorować?
-Nie mogę ci jej dać- odpowiedział zachrypniętym głosem. Zaraz potem usłyszał szloch dziewczyny.
-Czy naprawdę nie zasłużyłam na nic w moim życiu…? Na nic? Nawet na odrobinę szczęścia? Na miłość?
-Uspokój się Angelika… wiem, że jest ci ciężko- nie mogąc dalej siedzieć bezczynnie objął Angelikę, bo przecież „dla kobiety jedyne naprawdę wygodne miejsce do płaczu to pierś mężczyzny" jak uważał.
-Chcę tylko żeby ktoś mnie pokochał i był przy mnie…- to były ostatnie słowa która niebieskooka powiedziała tamtej nocy. Po jeszcze wielu wylanych łzach usnęła wtulona w pierś nauczyciela od francuskiego. Ten jej nie budząc, powoli wziął na ręce i położył w swojej sypialni. Sam wrócił do salonu i siedząc na kanapie wpatrywał się w zdjęcie oprawione w ramkę, które stało na szklanym stoliku do kawy. On, jego Su i Freddie. On też potrzebował miłości którą sam wszystkim dawał. Ale nikt mu jej nie oddał.
Z rozmyśleń wyrwał go cicha zagłuszona melodia. Słysząc nieznany sygnał domyślił się, że musi to być nic innego, a komórka Angeliki. Kiedy znalazł urządzenie należące do uczennicy, ktoś zapisany w kontaktach jako „Nathaniel” nadal próbował się dodzwonić. Przypominając sobie, że tak nazywał się jej brat nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył aparat do ucha.
-Słucham?
-Kto mówi? Gdzie Angelika?- w głosie Nathaniela słychać było wyraźną panikę.
-Jest u mnie.
-A „u mnie” znaczy u kogo?
-Jam…- przerwał i zaraz dodał- Paul Bennet.
-Paul? Ten Paul? Przyjaciel Angeliki, tak?
-Tak- kolejne kłamstwo wyszło z ust Austina.
-Jest u ciebie?
-Tak.
-Bogu dzięki… jest cała i zdrowa?
-Tak.
-Dzięki, przekaż jej że jak wróci nie będzie mnie już w mieszkaniu.
-Jasne.
-To… cześć- w telefonie rozległo się równomierne dźwięczenie oznajmiające koniec połączenia. Kiedy Jamie odłożył telefon Angeliki od razu sięgnął po swój i nie zwracają uwagi na godzinę zadzwonił do tego za którego się podał.
-Stary, jak powiesz że ketchup ci się skończył to cię zabiję…- usłyszał na przywitanie od Benneta.
-To coś poważniejszego niż ketchup, psychologiczna małpo.
-Papier toaletowy?
-Ogarnij łeb, Paul! Angelika Jones jest u mnie w mieszkaniu i śpi w mojej sypialni. Jakkolwiek to zabrzmiało, do niczego nie doszło. No prawie.
-Whoa! Wolniej kowboju! Taki przypływ informacji o… prawie pierwszej nad ranem źle na mnie wpływa. Jak to jest u ciebie? I jak to prawie do niczego nie doszło? Stary, ty jesteś jej nauczycielem…
-To ty zwolnij z zadawaniem pytań. Prawie ją potrąciłem, a raczej to ona wpakowała mi się pod koła. Prawie. Była strasznie roztrzęsiona, więc zabrałem ją do siebie. Później coś mnie opętało i ją pocałowałem a ona to odwzajemniła później mówiąc że potrzebuje miłości a ja ją daję wszystkim.
I jeszcze jedno, tylko mnie nie zabij… Zadzwonił do mnie jej brat i przedstawiłem się jako ty.
-Jamie, ja nie chcę nic mówić… ale czy wy oboje coś ćpaliście?
-Ogarnij się, to trochę poważna sprawa…
-Nie bardzo wszystko rozumiem.
-Paul, nie będę ci teraz wszystkiego dokładnie opowiadać! Najpierw prawie ją potrąciłem, później pocałowałem a na koniec przedstawiłem się jej bratu jako Paul Bennet! Dotarło?
-Dotarło. Mam do ciebie przyjechać i z nią porozmawiać?
-Teraz?
-A kiedy? Kiedy stwierdzi że jest w tobie szalenie zakochana?
-Ona śpi…
-To ją zbudź! Za kilka minut będzie!
-Jesteś chujowym psychologiem, Bennet. Do zobaczenia- rozłączył się i rzucił telefon n kanapę.

-Obudź się…- zaczął lekko trząść ciałem Angeliki a gdy ta otworzył oczy odsunął się od niej.
-Coś się stało?- dziewczyna spojrzała na Jamiego, a gdy obraz był nadal zamazany przetarła i oczy i zamrugała kilka razy.
-Trochę namieszaliśmy, wiesz o tym… Paul zaraz tu będzie, chce z tobą porozmawiać. Chcesz się czegoś napić?- zapytał zdając sobie sprawę że odkąd Angelika była u niego nic nie jadła ani nie piła.
-Jeśli masz jakiś sok to chętnie…- odparła niewyraźnie i zwlokła się z łóżka.
Kilka minut później siedziała przy małej wysepce kuchennej i wolno popijała sok pomarańczowy z szklanki. Nim zdążyła dopić sok do drzwi dzwonił już Paul Bennet. Jamie wstał z krzesła i podszedł do drzwi wpuszczając przyjaciela do środka.
-Daj kochanie ten sok bo się zachłyśniesz- niespodziewanie zabrał z rąk Angeliki szklankę i sam dopił końcówkę soku. Roześmiał się cicho gdy poczuł na sobie zaspany i zdziwiony wzrok siedemnastolatki.
-Czego ode mnie chcecie…- jęknęła opierając głowę o blat. Po cichu marzyła sobie że zaraz wróci do wygodnego łóżka należącego do Jamiego i pójdzie dalej spać.
-Kochanie… wiem że twój nauczyciel francuskiego ma wygodne łóżko, nawet nie wiem skąd go stać było na takie, ale wstawaj- Paul odsunął krzesło na którym siedziała, i próbował podnieść prawie już śpiącą dziewczynę.
-Paul nie wiem co ty bierzesz w nocy ale skończ z tym- we framudze drzwi stał Jamie i śmiał się z dwójki przebywającej w jego mieszkaniu. Usypiająca na stojąco Angelika i niepoważny Paul.
Był pewien, że jego uczennica nie poznała Benneta od tej strony.
-Jestem królem nocy, zrozum to- pełen powagi głos psychologa sprawił, że Jamie wybuchnął głośnym śmiechem.- Ale cicho, to moja druga tożsamość… Angelika obudź się- potrząsał jej ciałem tak długo aż nie wyglądała na porządnie obudzoną.
-Paul… dlaczego chcesz ze mną gadać w środku nocy?- wyjęczała wieszając się na szyi psychologa.
-Ponieważ moja droga… skomplikowało się dzisiaj, można by powiedzieć wczoraj- kilka spraw… Po pierwsze, ty i twój nieznośny nauczyciel…
-Wiem, pocałował mnie.
-A ty to odwzajemniłaś…
-Dajcie mi pieprzony spokój…- mruknęła zirytowana.- Wiem, to był błąd i to się nie powtórzy, a tak naprawdę to nic się nie stało, nikt nie będzie o tym pamiętać…
-Jest jeszcze coś. Zadzwonił do ciebie twój brat. Jamie odebrał i podał się za mnie. Kiedy się o to spyta powiesz że Paul Bennet to twój przyjaciel. Jamie wypierdalaj stąd… chcę z nią sam pogadać- psycholog nie odwracając się w stronę Austina zwrócił się do niego, po czym usiadł z Angeliką przy stole. Upewniając się jeszcze że są sami rozpoczął rozmowę.
-Omówmy kilka spraw. Po pierwsze, nikt nie może się dowiedzieć co się stało. Dosłownie nikt. Nawet najbliższa przyjaciółka…
-Nie mam przyjaciół- Angelika przerwała mu. Bennet wywrócił oczami i kontynuował zdanie.
-Znajomym, nikomu. Zachowaj to dla siebie. Po drugie, powiesz bratu że byłaś u mnie, to jest u swojego przyjaciela ze szkoły, podwórka… nieważne!- machnął ręką i dalej tłumaczył dziewczynie co, jak i dlaczego.- Jamie zrobił to co zrobił bo jest w trudnej sytuacji. Wszystko go przytłacza i chce odreagować. Zrozumiesz to, prawda?- Angelika pokiwała głową i lekko uśmiechnęła się do Paula.


Ym... to może po kolei:
1) Nie, rozdział mi się nie podoba. Brak opisów i spójnej całości. Przepraszam.
2) Nie dziwcie się postawą Paula, w najbliższych rozdziałach poznacie go bliżej
3) Przepraszam Madź :(
4) Jeszcze raz przepraszam za fatalny rozdział, następny będzie lepszy.
5) Skoro mowa o kolejnym rozdziale- zostanie opublikowany 1 Marca, razem z rodziałami na pozostałych blogach.
6)Skoro mowa o pozostałych blogach- zapraszam!

:)

EDIT 20.02: http://ask.fm/AskMyHero Możecie zadawać pytania bohaterom ;)