Jechał
powoli co chwilę zerkając na Angelikę która wyciągała wsuwki z włosów
rozplatając koszyczek zrobiony przez jej mamę. Przez piętnaście minut jazdy
Jamie zauważył jak Angelika robiła się spokojniejsza, ale po chwili podbródek
ponownie zaczynał jej drżeć a w oczach gromadziły się łzy które usilnie
próbowała powstrzymać. Gdy byli już w mieszkaniu Jamiego Angelika zaczęła
mówić.
-Zabrał mnie
do niej… i ja widziałam ją, ale ona cierpi… cierpi tam, a ja nie mogę jej
pomóc… Wcale jej nie znam…- spazmatyczny płacz przeszkadzał w wypowiedzeniu
czegoś konkretnego. Jamie nie wiedząc zupełnie o co chodzi obejmował tylko
ramieniem Angelikę i próbował ją uspokoić.
Łzy ciągle
spływały po twarzy rozmazując tusz. Angelika niezdarnie przejechała dłonią po
policzkach sprawiając, że na delikatnej skórze pozostały czarne smugi.
Była tak
roztrzęsiona że nie zauważyła gdy nogi zaczęła jej drżeć a mężczyzna dalej
tulący ją w ramionach usiadł z nią na kanapie.
-Angie, nie
płacz- poprosił odgarniając zwilżone przez łzy pojedyncze kosmyki włosów.-
Przepraszam.
-Nie... ty
nie przepraszaj- płacz wstrząsnął jej ciałem i co chwilę gwałtownie łapała
powietrze.
Mężczyzna
nie mógł patrzeć na ból młodej dziewczyny. Kiedy ta chciała się odsunąć, gwałtownie złapał ją za nadgarstki i ponownie
przyciągnął do siebie.
-Uspokój
się. Będzie dobrze… wiesz o tym- powiedział powoli. Angelika pokiwała głową,
jednak Jamie wiedział że nic nie zrozumiała z jego słów.- Popatrz na mnie-
delikatnie ale stanowczo ujął jej twarz w swoje dłonie i podniósł tak, aby mógł
uzyskać z nią kontakt wzrokowy. Dziewczyna owszem głowę podniosła, ale za nic w
świecie nie chciała spojrzeć w oczy Jamiego.- Popatrz mi w oczy, Angelika- para
niebieskich tęczówek, które w wyniku płaczu zdawały się mieć krystaliczny kolor
zwróciły się w stronę twarzy mężczyzny.
Jamie
obserwował jak jedna samotna łza gromadzi się w kąciku oka żeby zaraz szybko
spłynąć po policzku. Nim zdążyła skapnąć na ziemię Austin starł ją kciukiem.
Otrząsnął
się gdy poczuł jak mocno, szybko i głośno bije serce i jak pali go skóra.
Koniuszkiem języka przejechał po spierzchniętych wargach po czym szybko
zamrugał powiekami tak jakby przebudził się z transu. Im dłużej wpatrywał się w
twarz Angeliki tym bardziej nasilało się bicie serca, jeszcze mocniej i boleśniej
parzyła go skóra a w ustach tak jakby ciągle zasychało.
-Coś się
stało?- głos docierał jakby z daleka. W uszach dudniło mu bijące serce. Powoli pokręcił głową jakby nadal zastanawiał
się nad swoją odpowiedzią. Próbował nacieszyć umysł widokiem. Prawie czarne
długie włosy ułożony w nieładzie, piękne
oczy... gdy jego wzrok dotarł do pełnych malinowych ust miał wrażenie że
zachłysnął się powietrzem. Była piękna.
Nie
zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie Angeliki powoli zbliżył swoją twarz do
jej,
a gdy
poczuł jak dotyka swoimi wargami ust dziewczyny miał wrażenie że w jego sercu
właśnie wybuchła bomba. Złożył krótki pocałunek na jej ustach, a gdy go
zakończył nadal tkwił przy jej twarzy. Nim się zorientował ponownie zatonął w
pocałunku z Angeliką.
W pocałunku
głębszym, namiętniejszym i zdecydowanie śmielszym. W podświadomości
zarejestrował moment kiedy Angelika położyła rękę na jego policzku i mocniej do
niego przylgnęła. Nie dochodziło do jego niego że to co robi, jest niestosowne.
Opanował się po niespełna kilku minutach, i zaraz znajdował się na drugim końcu
kanapy odrzucając wszystkie obrazy które
przychodziły mu do głowy przypominając pocałunek.
-Dlaczego
to zrobiłaś?- spytał nie patrząc się na Angelikę. Splecione palce swoich dłoni
zaciskał coraz mocniej próbując opanować emocje które w nim siedziały. Kiedy
dziewczyna mu nie odpowiedziała zapytał ponownie- dlaczego go odwzajemniłaś?-
tym razem nastolatka odpowiedziała mu.
-Ponieważ
potrzebuję miłości. A ty ją masz i dzielisz się nią z każdym- teraz to on
milczał. Nie wiedział co ma zrobić. Wysłać ją do domu czy pozwolić jej tu
zostać? Rozmawiać z nią dalej czy całkowicie zignorować?
-Nie mogę
ci jej dać- odpowiedział zachrypniętym głosem. Zaraz potem usłyszał szloch
dziewczyny.
-Czy
naprawdę nie zasłużyłam na nic w moim życiu…? Na nic? Nawet na odrobinę
szczęścia? Na miłość?
-Uspokój się
Angelika… wiem, że jest ci ciężko- nie mogąc dalej siedzieć bezczynnie objął Angelikę,
bo przecież „dla kobiety jedyne naprawdę wygodne miejsce do płaczu to
pierś mężczyzny" jak uważał.
-Chcę tylko
żeby ktoś mnie pokochał i był przy mnie…- to były ostatnie słowa która
niebieskooka powiedziała tamtej nocy. Po jeszcze wielu wylanych łzach usnęła
wtulona w pierś nauczyciela od francuskiego. Ten jej nie budząc, powoli wziął
na ręce i położył w swojej sypialni. Sam wrócił do salonu i siedząc na kanapie
wpatrywał się w zdjęcie oprawione w ramkę, które stało na szklanym stoliku do
kawy. On, jego Su i Freddie. On też potrzebował miłości którą sam wszystkim
dawał. Ale nikt mu jej nie oddał.
Z rozmyśleń
wyrwał go cicha zagłuszona melodia. Słysząc nieznany sygnał domyślił się, że
musi to być nic innego, a komórka Angeliki. Kiedy znalazł urządzenie należące
do uczennicy, ktoś zapisany w kontaktach jako „Nathaniel” nadal próbował się
dodzwonić. Przypominając sobie, że tak nazywał się jej brat nacisnął zieloną
słuchawkę i przyłożył aparat do ucha.
-Słucham?
-Kto mówi? Gdzie Angelika?- w głosie
Nathaniela słychać było wyraźną panikę.
-Jest u
mnie.
-A „u mnie” znaczy u kogo?
-Jam…-
przerwał i zaraz dodał- Paul Bennet.
-Paul? Ten Paul? Przyjaciel Angeliki, tak?
-Tak-
kolejne kłamstwo wyszło z ust Austina.
-Jest u ciebie?
-Tak.
-Bogu dzięki… jest cała i zdrowa?
-Tak.
-Dzięki, przekaż jej że jak wróci nie będzie
mnie już w mieszkaniu.
-Jasne.
-To… cześć- w telefonie rozległo się
równomierne dźwięczenie oznajmiające koniec połączenia. Kiedy Jamie odłożył
telefon Angeliki od razu sięgnął po swój i nie zwracają uwagi na godzinę
zadzwonił do tego za którego się podał.
-Stary, jak powiesz że ketchup ci się
skończył to cię zabiję…- usłyszał na przywitanie od Benneta.
-To coś
poważniejszego niż ketchup, psychologiczna małpo.
-Papier toaletowy?
-Ogarnij
łeb, Paul! Angelika Jones jest u mnie w mieszkaniu i śpi w mojej sypialni.
Jakkolwiek to zabrzmiało, do niczego nie doszło. No prawie.
-Whoa! Wolniej kowboju! Taki przypływ
informacji o… prawie pierwszej nad ranem źle na mnie wpływa. Jak to jest u
ciebie? I jak to prawie do niczego nie doszło? Stary, ty jesteś jej
nauczycielem…
-To ty
zwolnij z zadawaniem pytań. Prawie ją potrąciłem, a raczej to ona wpakowała mi
się pod koła. Prawie. Była strasznie roztrzęsiona, więc zabrałem ją do siebie. Później
coś mnie opętało i ją pocałowałem a ona to odwzajemniła później mówiąc że
potrzebuje miłości a ja ją daję wszystkim.
I jeszcze
jedno, tylko mnie nie zabij… Zadzwonił do mnie jej brat i przedstawiłem się
jako ty.
-Jamie, ja nie chcę nic mówić… ale czy wy
oboje coś ćpaliście?
-Ogarnij
się, to trochę poważna sprawa…
-Nie bardzo wszystko rozumiem.
-Paul, nie
będę ci teraz wszystkiego dokładnie opowiadać! Najpierw prawie ją potrąciłem,
później pocałowałem a na koniec przedstawiłem się jej bratu jako Paul Bennet!
Dotarło?
-Dotarło. Mam do ciebie przyjechać i z nią
porozmawiać?
-Teraz?
-A kiedy? Kiedy stwierdzi że jest w tobie
szalenie zakochana?
-Ona śpi…
-To ją zbudź! Za kilka minut będzie!
-Jesteś
chujowym psychologiem, Bennet. Do zobaczenia- rozłączył się i rzucił telefon n
kanapę.
-Obudź się…-
zaczął lekko trząść ciałem Angeliki a gdy ta otworzył oczy odsunął się od niej.
-Coś się
stało?- dziewczyna spojrzała na Jamiego, a gdy obraz był nadal zamazany
przetarła i oczy i zamrugała kilka razy.
-Trochę
namieszaliśmy, wiesz o tym… Paul zaraz tu będzie, chce z tobą porozmawiać.
Chcesz się czegoś napić?- zapytał zdając sobie sprawę że odkąd Angelika była u
niego nic nie jadła ani nie piła.
-Jeśli masz
jakiś sok to chętnie…- odparła niewyraźnie i zwlokła się z łóżka.
Kilka minut
później siedziała przy małej wysepce kuchennej i wolno popijała sok
pomarańczowy z szklanki. Nim zdążyła dopić sok do drzwi dzwonił już Paul
Bennet. Jamie wstał z krzesła i podszedł do drzwi wpuszczając przyjaciela do
środka.
-Daj
kochanie ten sok bo się zachłyśniesz- niespodziewanie zabrał z rąk Angeliki
szklankę i sam dopił końcówkę soku. Roześmiał się cicho gdy poczuł na sobie
zaspany i zdziwiony wzrok siedemnastolatki.
-Czego ode
mnie chcecie…- jęknęła opierając głowę o blat. Po cichu marzyła sobie że zaraz
wróci do wygodnego łóżka należącego do Jamiego i pójdzie dalej spać.
-Kochanie…
wiem że twój nauczyciel francuskiego ma wygodne łóżko, nawet nie wiem skąd go
stać było na takie, ale wstawaj- Paul odsunął krzesło na którym siedziała, i
próbował podnieść prawie już śpiącą dziewczynę.
-Paul nie
wiem co ty bierzesz w nocy ale skończ z tym- we framudze drzwi stał Jamie i
śmiał się z dwójki przebywającej w jego mieszkaniu. Usypiająca na stojąco
Angelika i niepoważny Paul.
Był pewien,
że jego uczennica nie poznała Benneta od tej strony.
-Jestem
królem nocy, zrozum to- pełen powagi głos psychologa sprawił, że Jamie
wybuchnął głośnym śmiechem.- Ale cicho, to moja druga tożsamość… Angelika obudź
się- potrząsał jej ciałem tak długo aż nie wyglądała na porządnie obudzoną.
-Paul…
dlaczego chcesz ze mną gadać w środku nocy?- wyjęczała wieszając się na szyi
psychologa.
-Ponieważ
moja droga… skomplikowało się dzisiaj, można by powiedzieć wczoraj- kilka
spraw… Po pierwsze, ty i twój nieznośny nauczyciel…
-Wiem,
pocałował mnie.
-A ty to
odwzajemniłaś…
-Dajcie mi
pieprzony spokój…- mruknęła zirytowana.- Wiem, to był błąd i to się nie
powtórzy, a tak naprawdę to nic się nie stało, nikt nie będzie o tym pamiętać…
-Jest
jeszcze coś. Zadzwonił do ciebie twój brat. Jamie odebrał i podał się za mnie.
Kiedy się o to spyta powiesz że Paul Bennet to twój przyjaciel. Jamie
wypierdalaj stąd… chcę z nią sam pogadać- psycholog nie odwracając się w stronę
Austina zwrócił się do niego, po czym usiadł z Angeliką przy stole. Upewniając
się jeszcze że są sami rozpoczął rozmowę.
-Omówmy
kilka spraw. Po pierwsze, nikt nie może się dowiedzieć co się stało. Dosłownie
nikt. Nawet najbliższa przyjaciółka…
-Nie mam
przyjaciół- Angelika przerwała mu. Bennet wywrócił oczami i kontynuował zdanie.
-Znajomym,
nikomu. Zachowaj to dla siebie. Po drugie, powiesz bratu że byłaś u mnie, to jest
u swojego przyjaciela ze szkoły, podwórka… nieważne!- machnął ręką i dalej
tłumaczył dziewczynie co, jak i dlaczego.- Jamie zrobił to co zrobił bo jest w
trudnej sytuacji. Wszystko go przytłacza i chce odreagować. Zrozumiesz to,
prawda?- Angelika pokiwała głową i lekko uśmiechnęła się do Paula.
Ym... to może po kolei:
1) Nie, rozdział mi się nie podoba. Brak opisów i spójnej całości. Przepraszam.
2) Nie dziwcie się postawą Paula, w najbliższych rozdziałach poznacie go bliżej
3) Przepraszam Madź :(
4) Jeszcze raz przepraszam za fatalny rozdział, następny będzie lepszy.
5) Skoro mowa o kolejnym rozdziale- zostanie opublikowany 1 Marca, razem z rodziałami na pozostałych blogach.
6)Skoro mowa o pozostałych blogach- zapraszam!