Razem z
bratem siedziała na murku przy szkole popijając letnią kawę zakupioną po drodze
do szkoły.
Obok nich
ciągle przechodzili jacyś uczniowie. Niektóre dziewczyny zerkały „dyskretnie”
na Nathaniela cicho wzdychając. Rodzeństwo natomiast nie zwracało na nikogo
uwagi rozmawiając i śmiejąc się. Angelika zaprzestała rozmowy, gdy zauważyła
jak z samochodu wysiada nauczyciel francuskiego.
-O, zobacz.
To ten chodzący seks- powiedziała wskazując głową na mężczyznę.- Dzień dobry,
panie Austin- przywitała się wstając, i głęboko kłaniając, co nie wskazywało na
szacunek Angeliki, tylko na jej kpinę. Romanista* przeszedł obojętnie obok
dziewczyny. Zaskoczona dziewczyna najpierw nie wiedziała co powiedzieć, ale po
chwili w stronę Austina znowu leciały słowa dziewczyny.- Według dobrego
wychowania powinno się odpowiadać!
-Przestań
być tak wredna, Angie- brat dziewczyny zwrócił się do niej, jednocześnie się
śmiejąc.
-Od razu
wredna…- wywróciła oczami stojąc z założonymi rękami.- Wybacz, ale muszę zmykać
na lekcje. Francuski z chodzącym seksem czeka- puściła oczko do brata, i łapiąc
torbę pobiegła do szkoły potrącając po drodze kilku uczniów.
Wbiegła do
klasy zaraz po nauczycielu i szybko zajęła miejsce w ostatniej ławce. Zdyszana
odgarnęła długie, rozpuszczone włosy z twarzy, i wyjęła zeszyt i podręcznik do
języka. Udając że słucha, dyskretnie włożyła jedną słuchawkę do ucha i zaczęła
słuchać ulubionych utworów Ozzy’ego.
Przerwał
prowadzenie lekcji, gdy zauważył co robi Angelika Jones. Dziewczyna skupiła się
na rysowaniu czegoś na końcu zeszytu. W jednym uchu miała słuchawkę. W ogóle
nie zwracała uwagi na to, co się dzieje na lekcji.
-Angelika
Jones, podejdź tutaj- powiedział głośno na tyle, żeby nastolatka go usłyszała.
Wyjęła słuchawki które schowała do kieszeni, i wstała z ławki. Spojrzała
najpierw na nauczyciela, później na tablicę.
-Co mam
zrobić…?- spytała cicho przygryzając dolną wargę. Nerwowo rozglądała się po
klasie szukając pomocy u któregoś z uczniów.
-Skoro
jesteś taka mądra i możesz robić co chcesz, myślę, że nie będziesz miała
problemów z zbudowaniem tych zdań- Jamie Austin usiadł przy swoim biurku
zostawiając Angelikę przy tablicy. Przez kilka minut dziewczyna stała próbując
cokolwiek napisać.
-Nie umiem,
proszę pana…
-Słucham?
Powtórz proszę- zły zmierzył wzrokiem Angelikę.
-Nie umiem-
powtórzyła głośniej, ale mimo wszystko głos jej zadrżał.
-A nie
sądzisz, że jeśli chcesz zdać to powinnaś zacząć się uczyć? Zamiast tego
obijasz się, wypalasz paczkę papierosów dziennie, jesteś wulgarna,
niewychowana…- po wyliczance Jamiego dziewczyna nie wytrzymała i wybiegła
z
klasy.
-Dzwonili do
mnie z dyrekcji- Jose Morgan zwróciła się do Angeliki,
która siedziała przy
kuchennym stole i tępym wzrokiem wpatrywała się w ścianę.- Uciekłaś z lekcji w
trakcie jej trwania… Angelika, co się znowu dzieje. Miało być dobrze-
nastolatka spuściła wzrok z początku nie wiedząc co powiedzieć. Kilka razy
otwierała usta myśląc że wie, co powie, ale po chwili je zamykała.- Jak to
wyjaśnisz? Bo ja naprawdę nie wiem już, co mam robić.
-Nauczyciel
od francuskiego. Ja… wpadłam na niego na wakacjach, ja nie wiedziałam że on
będzie mnie uczył… Obraziłam go, i ostatnio po lekcjach też to zrobiłam… ale
on… przepraszam, Jose!- zwróciła się do kobiety, której twarz nadal wyrażała
zmartwienie. Sama poczuła małe wyrzuty sumienia. Wzięła głęboki wdech i zaczęła
mówić dalej- pewnie masz mnie dosyć, i czekasz aż skończę tę cholerną szkołę
się wyniosę stąd…
-Angie…
-Nie… taka
jest prawda. Zdaję sobie sprawę z tego jaka jestem. Ale czy ktoś próbuje mi
pomóc? Tylko ty… a jedna osoba to za mało- po raz pierwszy od bardzo dawna
pozwoliła sobie na wyjawienie przed kimś uczuć. Chciała wyrzucić z siebie to
wszystko, co trzymała w środku przez kilka lat.
-Możemy
przecież załatwić…- Angelika ponownie weszła w słowo Jose.
-Załatwicie,
i co? To nic nie da… Oni nie potrafią mi pomóc… Dostają pieniądze za to. Nie
robią tego bo chcą, tylko muszą… nie potrzebuję takiej pomocy. Potrzebuję
szczerego serca, takiego które zrozumie. I będzie chciało pomóc… Przepraszam,
naprawdę. Pójdę już- ostatni raz spojrzała na opiekunkę i wyszła z kuchni.
Będąc w swoim pokoju położyła się na łóżku i pozwoliła sobie na cichy płacz.
Znając swój masochizm sięgnęła po zdjęcie umieszczone między kartkami
ulubionego zeszytu.
Rodzice. Oboje szczęśliwi i uśmiechnięci.
Siedzący na kanapie i trzymający się za ręce. Na kolanach taty siedzi
sześcioletnia, jeszcze zdrowa Jane. Pokazuje swoje niepełne uzębienie,
a oczy
wręcz śmieją się. Angelika w tym momencie otarła kolejne łzy które spłynęły
po policzkach.
Obok mamy siedzi Nathaniel. Szesnastolatek z
nieułożonymi, trochę przydługimi czarnymi włosami na głowie. Tego dnia
wyjątkowo ubrany w białą koszulę, a pod szyją ma zawiązany krawat.
Śmieje się patrząc na swoją młodszą o cztery
lata siostrę. Na Angelikę. Dwunastolatka siedzi naburmuszona obok swojego taty.
Dziewczynka ma na sobie sukienkę, białe rajstopy i czarne lakierki, a prawie czarne
włosy zaplecione są w dwa warkocze. Jest obrażona. Ręce ma skrzyżowane, a wzrok
jest wściekły. Angelika pamiętała ten dzień bardzo dobrze. Co roku
pierwszego stycznia robili pamiątkowe zdjęcie. To zdjęcie było ostatnie. Rok później, pierwszego stycznie 2008 roku
Jane była już chora. Akurat styczeń był jej gorszym miesiącem, i leżała wtedy w
szpitalu. Trzydziestego listopada, jedenaście miesięcy później Jane zmarła.
Jeden dzień przed urodzinami Angeliki.
-Angie, co
się stało… czemu nie śpisz?- do pokoju weszła Jose. Jedną ręką przecierała oczy
chcąc się rozbudzić.
-Wyjęłam
zdjęcie. Przepraszam, że cię obudziłam- nastolatka przetarła zaczerwienione
oczy, a fotografia z powrotem wylądowała w grubym zeszycie.
-Przestraszyłam
się, że coś się stało…- kobieta westchnęła jeszcze raz przecierając ręką
twarz.- Idź już spać- ziewnęła, a drzwi od pokoju Angeliki zamknęły się.
-Dzień
dobry, przepraszam za spóźnienie- zdyszana wpadła do klasy. Jamie Austin
zerknął tylko na dziewczynę, i wrócił do prowadzenia lekcji, która trwała od
prawie dziesięciu minut.
Angelika
chciała jak najszybciej usiąść w ławce, ale po drodze potknęła się o plecak
któregoś z uczniów, i jak długa runęła na podłogę. Wypuściła zeszyt z rąk, a z
niego wysypały się kartki, i kilka zdjęć które były wepchnięte pomiędzy strony
dziennika, które się jeszcze trzymał. W pośpiechu zaczęła wszystko zbierać
z
podłogi. Brakowało tylko jednego zdjęcia. Obróciła się za siebie będąc pewną,
że na pewno leży gdzieś przy pierwszej ławce. Zmieszała się, gdy zauważyła jak
nauczyciel podnosi to czego szukała i przez chwilę ogląda.
W całej
klasie panowała cisza. Każdy wyczekiwał co będzie dalej. Czy Angelika zacznie
się awanturować, a może po prostu wyrwie zdjęcie i usiądzie w ławce.
-To moje…-
powiedziała niepewnie. Jamie Austin popatrzył na nią chwilę,
po czym jego wzrok
znowu powędrował na fotografię. Na nieszczęście Angeliki obrócił zdjęcie i
zaczął czytać to co tam napisała.
Bez słowa oddał
własność Angelice i udając że nic się
nie wydarzyło, wrócił do języka francuskiego.
Rozmowy
nauczycieli na zebraniu rady pedagogicznej zeszły na Angelikę Jonse. W liceum
do którego dziewczyna uczęszczała nie było nauczyciela, który nie wiedział kto
to jest.
-Jest…
bardzo wulgarna… Nie ma szacunku do nikogo, ani nie ma oporów żeby mówić co
myśli- wypowiedział się Jamie Austin gdy został dopuszczony do głosy. Zgodzili
się z nim prawie wszyscy nauczyciele. Oprócz Brigitte Abey- nauczycielki
plastyki.
-Nie wiem
czy dobrze pana zrozumiałam, panie Austin… ale uważa pan że to źle, skoro
dziewczyna potrafi wyrazić swoje zdanie? Może ma być potulna jak baranek i robić
wszystko co jej ludzie każą?- nauczyciel nie odpowiedział.
Chwilę popatrzył na
nauczycielkę i wzruszył ramionami.- Na moich lekcjach nigdy nie przeklina.
Siedzi cicho, uważnie słucha i jest najlepszą uczennicą w klasie.
-Bo to plastyka-
odezwała się wychowawczyni Angeliki. Pani Abey wzięła głęboki wdech nie chcąc
wybuchnąć.
-Nie, nie
dlatego. Na mojej lekcji Angelika może
wyrazić swoje uczucia. Ona wychowuje się bez rodziców. Jej ojciec nie żyje, a
matka leży w psychiatryku. Angelika widziała się z nią ostatnio dwa lata temu.
-Przepraszam,
jak ta dziewczyna na przedmiotach ścisłych może wyrażać swoje uczucia?
-Ona
potrzebuje tylko zrozumienia. To wszystko czego ona potrzebuje- nauczycielka
ucięła temat i wszyscy po kilku minutach zapomnieli
o Angelice Jones.
Mając przed
sobą otwarty słownik i podręcznik do francuskiego, siedziała nad kartka z
ćwiczeniami próbując zrobić chociaż
jedno ćwiczenie. Na jej nieszczęście Pattie zachorowała, przez co Angelika nie
mogła spisać dobrze wykonanych zadań. Gdy usłyszała jak ktoś odsuwa krzesło i
dosiada się, kątem oka spojrzała na osobę po czym dosunęła się bardziej w
stronę okna.
-Może pomóc
ci?- obróciła głowę i zmierzyła wzrokiem nauczyciela. Pokręciła głową i
stukając długopisem o ławkę dalej wpatrywała się w ćwiczenia.
-Jak chcesz…
Ale jeśli potrzebowałabyś mojej pomocy, to mam konsultacje w poniedziałki,
czwartki i piątki zaraz po twoich lekcjach.
-Nie
potrzebuję niczyjej pomocy- odpowiedziała zła.- I co pan tak nagle zaczął się
troszczyć?
-Staram się
ciebie zrozumieć, Angie- powiedział szczerze.- Jakby co, to pamiętaj
o
konsultacjach- uśmiechnął się jeszcze do zdezorientowanej dziewczyny i wrócił
na swoje miejsce.
Angelika
niepewnie weszła do klasy. Natychmiast napotkała wzrok nauczyciela. Nieco
skrępowana usiadła w ławce i czekała aż Jamie Austin podejdzie do niej.
-Dobra. Oni
ćwiczą sobie do matury z francuskiego, więc mam czas dla ciebie- wskazał na
uczniów piszących próbne testy, a sam przysiadł się do Angeliki.
-Myślałam,
że chyba najlepiej to gramatykę poćwiczyć… ale to jak pan sądzi,
bo w sumie… a
nieważne- ucięła zdanie i na prośbę mężczyzny wyjęła książki.
Na prawie że
indywidualnej lekcji z Jamiem zrobiła więcej niż na lekcjach
od początku roku
szkolnego.Pierwszy raz
po szkole wracała zadowolona.
Humor poprawił się dziewczynie jeszcze bardziej,
gdy pod wieczór Jose pochwaliła ją za to, że w końcu zaczęła się starać.
*Romanista- nauczyciel francuskiego. Tak jak nauczyciel angielskiego- anglista, niemieckieg- germanista itp.
Końcówka coś nie bardzo mi się podoba,
ale ogólnie rozdział tak :)
Dziękuję za tyle komentarzy,
bo w porównaniu z poprzedni rozdziałem to aż o dwa więcej ! ;)
Starałam się dać w tym rozdziale więcej opisów,
ale chyba mózg mi się sprał po przeczytaniu "Balladyny", "Dziadów" i "Zemsty",
gdzie przecież opisów nie ma, i tylko ze sobą gadają ;_;
Ale żeby nie było, staram się z tymi opisami, staram :>
Tym razem następny pojawi się na 100%
z rozdziałem na drink--my-soul.blogspot.com :)
Dziękuję :)