-Jose!-
wołała chodząc po mieszkaniu.- Jose! Do jasnej ciasnej… gdzie ty jesteś?!-
krzyknęła ponownie nie mogąc znaleźć kobiety.
-Nie krzycz,
Angie… jestem- Jose wyszła z łazienki i podeszła do Angeliki.- Chciałaś coś?
-Idę do
Nicole, zaprosiła mnie na noc. Mogę iść, prawda?- spytała, chociaż ton jej
głosu mówił, że tylko się upewnia.
-No możesz…-
kobieta westchnęła cicho wiedząc, że i tak nie zatrzyma dziewczyny.- Tylko
żadnego alkoholu!- dodała, gdy Angelika pobiegła do swojego pokoju chcąc się
przygotować.
Do
podręcznej torby wrzuciła jakieś spodnie i bluzkę na zmianę, paczkę papierosów
i butelkę wody.
Wsunęła na
siebie czarne skórzane spodnie, a na górę zarzuciła cienką czarną i
prześwitującą bluzkę na grubych ramiączkach. Włosy jak zwykle związała w wysoką
kitkę. Gdy na nogach miała już czarne lity a na ramionach skórzaną kurtkę była
już całkowicie gotowa. Na ramię założyła tylko torbę i krzycząc szybkie „do
zobaczenia” wybiegła z domu. Wychodząc na dwór od razu buchnęło w nią zimne
powietrze. Kurtkę zapięła pod samą szyję a zaraz potem wyciągnęła fajki. Przez
kilka minut chodziła po przystanku i powoli wypalała jednego papierosa.
Widząc nadjeżdżający
autobus rzuciła używkę na ziemię i weszła do środka zajmując miejsce na samym
końcu przy oknie. W słuchawkach rozbrzmiewała głośna i ostra muzyka która
zajmowała myśli nastolatki. Zmierzając do bloku w którym mieszkała jej
koleżanka zauważyła znajome auto. Widziała już je gdzieś, ale nie mogła
skojarzyć. Ta sama tablica rejestracyjna, tak samo zdarty lakier na bagażniku…
Mimo wszystkich szczegółów nie mogła sobie przypomnieć, gdzie widziała pojazd.
Zignorowała
myśli i poszła dalej. Gdy Angelika znalazła się na klatce schodowej szybko
wbiegła po schodach na trzecie piętro chcąc rozgrzać zziębnięte ciało.
Razem z
Nicole, oraz trójką innych znajomych siedziała na dywanie i piła kolejne
szklanki wypełnione przeróżnym alkoholem. W drugiej ręce trzymała papierosa co
chwila się nim zaciągając. Nie zwracała uwagi na to czy ktoś coś do niej mówił.
Olewała wszystko. Wpatrywała się w sufit, a w jej głowie powstawały
wymyślone i dziwne obrazy. Nawet nie
zauważyła, gdy szklanka zrobiła się pusta. Nie zauważyła również tego, że ktoś
znowu dolał jej alkoholu. Pozostała czwórka towarzystwa urządziła sobie
mini-imprezę. Nicole całowała się z Kelly będąc pewną, że wymienia czułości ze
swoim chłopakiem Georgem. Pozostałe dwie osoby tańczyły przy głośnej muzyce, a raczej
wykonywały ruch tańco- podobne. Przez alkoholowe upojenie piątka znajomych
postanowiła opuścić mieszkanie.
Pierwsza
dwójka, czyli Clove i George zbiegli po schodach potykając się o nogi i będąc
już na dworze dalej tańczyli. Nicole i Kelly szły powoli obijając się o ścianę,
albo barierę schodów.
Ostatnia
schodziła Angelika. Kręciło jej się w głowie i wcale nie czuła się dobrze.
Mocno ściskała balustradę żeby nie spaść ze schodów. Nie było jej wcale do
śmiechu i chciało jej się tylko wymiotować. Na ostatnich dwóch schodkach
potknęła się i upadała, próbowała wstać ale po kilku nieudanych próbach
zrezygnowała. Siedziała naprzeciwko mieszkania jakiś przypadkowych ludzi
i patrzyła
się w ścianę, jakby mogło to coś zmienić. Po kilkunastu minutach pozostałe towarzystwo
wróciło na klatkę schodową. Dziewczyna położyła wskazujący palec na ustach
dając znak, że wszyscy mają być cicho. Nikt niestety nie zwrócił na to uwagi. Nie
minęła chwila, a w drzwiach mieszkania pojawił się młody mężczyzna. Angelika
mimo zamroczonego umysłu wiedziała, że właśnie wpakowała się w kolejne
tarapaty. Wstała i próbując udawać że nie tknęła alkoholu podeszła do sąsiada
Nicole. Jej starania zmarnowały się, gdy zwymiotowała prosto pod nogi
nauczyciela.
*
Cała piątka
trzeźwiała właśnie na komisariacie policji w Dublinie. Do budynku wbiegła
zdenerwowana Jose Morgan. Kiedy tylko zauważyła Angelikę podeszła do niej i
szarpnęła za ramię żeby ta wstała. Dziewczyna niebezpiecznie się zachwiała i
musiała podeprzeć się ściany.
-Moja droga,
mocno mi podpadłaś. Wracamy!- Angelika ostatni raz zamglonym wzrokiem
popatrzyła na ściany komisariatu. Potem ostudziło ją chłodne, nocne powietrze.
-Przepraszam,
Jose- to były pierwsze słowa Angeliki po wytrzeźwieniu. Był sobotni ranek. Jose
stała przy kuchni i smażyła jajecznicę na śniadanie.
-Dużo nie
zdziałasz przeprosinami- odpowiedziała.
-To co mam
zrobić? Jose naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło!- zagryzła wargę nie wiedząc
co dalej ma robić.
-Nie
chciałaś żeby co wyszło? Nie chciałaś się upić, czy nie chciałaś trafić na
komisariat… Gdybyś miała więcej szczęścia, to byś wytrzeźwiała u Nicole, a ja
bym nic nie wiedziała. Więc zdecyduj się, czego nie chciałaś- zasmucona
Angelika usiadła na krześle i czekała na śniadanie. Posiłek przebiegł w ciszy,
a kiedy Angelika
skończyła nie zaczekała tak jak miała w zwyczaju na Jose. Włożyła brudny talerz
i kubek po kawie do zmywarki, po czym zamknęła się w swoim pokoju puszczając
głośno płytę Joan Jett. Karciła się w myślach za swoją głupotę. Nie wiedziała,
jak pokaże się w szkole, na lekcji. Wiedziała że zawiniła, a Jose nie szybko jej
to wybaczy. Zanim ponownie zdobędzie zaufanie opiekunki będzie musiała się
bardzo starać i pokazywać, że jej zależy. Bo nie wiele brakowało,
a
umieściliby Angelikę w poprawczaku. Leżała na łóżku próbując złożyć pojedyncze
urywki zdarzeń z wczorajszego dnia w jedną całość.
Najpierw wszyscy się upiliśmy. Później
Nicole, Kelly, Clove i George’owi zachciało się wyjść na dwór. Wyszliśmy. A
raczej oni wyszli, bo ja po upadku z dwóch ostatnich schodków na pierwszym
piętrze nie potrafiłam się podnieść. Siedziałam i czekałam. A potem oni wrócili
i niemiłosiernie krzyczeli. Próbowałam ich uciszyć, ale mnie nie słyszeli. Więc
wstałam. A wtedy on wyszedł. Patrzył na mnie,
i choć wiedziałam że on zdaje sobie sprawę z
mojej nietrzeźwości próbowałam udawać, że nie jestem taka jaka jestem. I nie
wyszło. Gdyby nie jego refleks, to zwymiotowałbym na jego buty.
A potem… potem to wszystko działo się szybko
i nim się obejrzałam, siedziałam w radiowozie.
Kolejny
dzień w szkole nie zapowiadał nic dobrego. Angelika szła do szkoły jak na
ścięcie, bo pierwsza lekcja- czyli francuskie nie oznaczała nic dobrego. Pokazała
Austinowi swoją całą złą stronę. A nie dała się poznać od tej lepszej.
Zapowiadało się na to, że ten rok z francuskim również nie będzie dobry.
Uratował ją
dyrektor placówki który osobiście podszedł do Angeliki i wezwał ją do swojego
gabinetu.
Będąc już
tam zauważyła obcego mężczyznę. Nie był to żaden z nauczycieli, nie wyglądał
też na szkolnego konserwatora. Kiedy dyrektor zauważyła zaciekawione spojrzenie
Angeliki ocknął się.
-Angeliko,
to jest Paul Bennet. Twój szkolny psycholog. Będzie miała z nim zajęcia trzy
razy w tygodniu po lekcjach- nastolatka powstrzymywała się od głośnego
przeklnięcia. Po raz kolejny jej wzrok powędrował na psychologa.
-Jamie
Austin zwolnił cię z dzisiejszej lekcji, więc pójdziemy do mojego gabinetu i
się trochę poznamy- sympatycznym uśmiechem Paul zdobył u Angeliki minimalne
zaufanie. Dziewczyna posłusznie wstała i uprzednio żegnając się z dyrektorem
wyszła z pomieszczenia.
W przytulnym
szkolnym pokoju na jakiś czas należącym do Paula cicho grała jazzowa muzyka, a
ciemno brązowe meble ładnie kontrastowały z jasnym dywanem. Angelika przysiadła
na skórzanej kanapie i z zainteresowaniem spojrzała na psychologa który szukał
czegoś w szafce.
-Ciasteczko?-
spytał wysuwając do dziewczyny rękę w której trzymał pudełko ze słodkościami.
-Nie- pokręciła
głową.- Nie lubię wiórek kokosowych… tak nieprzyjemnie wchodzą w zęby.
-Ja też nie
lubię. Dlatego pytałem czy chcesz- puścił oczko do Angeliki, a ona się
zaśmiała.- To może masz ochotę na kawę, harbetę, sok…?
-Nie,
dzięki... A tak właściwie to po co szkoła cię wynajęła?- zapytała gdy pytanie
nasunęło się do jej głowy.
-Właściwie
poprosiła mnie jedna osoba. Słyszałem że masz dużo problemów, i chcę ci pomóc.
-Nikt mi nie
pomoże, proszę pana. Nie lubię psychologów… starają się pomagać na siłę, i nie
rozumieją. Nie pomoże mi pan- zwróciła się z żalem do Benneta.
-Ja wiem co
ty przeżyłaś. I może nie przeżyłem dokładnie tego samego, ale wiem co czujesz.
Nie myśl że tylko ty masz źle. Mogło zdarzyć się coś o wiele gorszego choć nie
mówię, że to co cię spotkało jest byle czym. I mów mi Paul- Angelika pokiwała
głową i dalej wsłuchiwała się w słowa mężczyzny siedzącego naprzeciwko niej.-
Jeżeli to sprawi że zdasz sobie sprawę o problemach innych, opowiem ci co mnie
spotkało. Chcesz?
Przepraszam za to opóźnienie, ale jak niektórzy wiedzą lub nie
- mam obecnie dużo na głowie.
Kolejny rozdział będzie w nietypowej formie,
bo nie będzie jako "Rozdział 4",
ale jako "Historia Paul'a" (Dla Madź <3)
Taki one shoot :D
Dziękuję za komentarze i proszę komentujcie,
bo to bardzo mnie motywuje i w pewnym sensie dodaje weny! :)
Ja cie po prostu kocham, wielbię, uwielbiam.. Zanim coś o rozdziale, to chce powiedzieć: Ja chce JUŻ moją historię Bennet'a! <3 Ja kocham tego mojego dupeczka <3
OdpowiedzUsuńRozdział.. Austin wezwał gliny? Co za dupek lol xD Nie wierze że wkręciłam taki wątek. Paul, psycholog szkolny który jest żeby pomóc Angelice. Pewnie to zasługa Austina? Mam kilka "pomysłow" jak zamierzasz to rozwinąć ale z drugiej strony, nie mam pojęcia jak to się dalej potoczy! Ale już mi się to bardzo podoba. Bo im więcej Austina i Bennet'a tym lepiej <3 A coś czuję, dużo się będzie dziać he? Swoją drogą, skąd Paul wie co spotkało Angelike? No bo chyba nie od Austina? -.-' Swoją drogą chyba mało kto wie o co chodzi? Tak ze szkoły? jeju jak ja cie kocham za to! Piszesz. niby wiadomo o co chodzi ale nie wiadomo do końca xD
Wracając: Wiesz że kocham tego bloga? Wielbie go jak Boga albo i jeszcze bardziej. Jest, na prawdę, moim uzależnieniem. Nie wiem czemu, ale nie wyobrażam sobie żeby np. ktoś go skasował. No chyba bym się zabiła. Jak nie ma długo notki, to czytam wszystko od nowa. Historia tocząca się swoim własnym torem, tempem. Niby coś zwykłego, o ludziach którzy tak na prawdę znajduję się gdzies obok. A jednak, tak wspaniała. Wiem że to tak głupio brzmi, tak nijak (?) ale nie ma innych słów które to opiszą. Kocham tego bloga, tych bohaterów i tą autorkę. To mój własny narkotyk. Wersja limitowana w ilości: 1. - Mój. Tylko mój <3
Nie wiem jak przeżyję do 17?! O.O
Ale chyba będę musiała dać radę..
<3
Przepraszam, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem nowości u ciebie. Czas mnie goni, jestem zawalona robotą i ogólnie nie mam czasu. Zapracowana ja. YHM.
OdpowiedzUsuńPodczas czytania rzucił mi się w oczy błąd: "piłą kolejne szklanki wypełnione przeróżnym alkoholem." - powinno być "piła"
:)
Haha, biedna Angelika! Tak to jest, jak sie przedawkuje alkohol! Scena na klatce schodowej - boska! XD Zły Austin narobił kłopotów dziewczynie! :P
Czyżby ten Paul naprawdę chciał pomóc dziewczynie? Być może sesje z nim jej pomogą? Omg, jestem tego strasznie ciekawa!
Rozdział mi się strasznie podobał. Mówiłam ci już, że jesteś bardzo utalentowana? No, to teraz już wiesz, bo taka jest prawda. :)
Jejku, wybacz mi taki rozmemłany i gówniany komentarz. Ale jestem strasznie zmęczona i nie mam na nic ochoty. Wybacz! Idę czytać one shoota o Paul`u :)